tech tech
412
BLOG

Tempe stżały nacierają w mgielnych oparach helowego absurdu

tech tech Polityka Obserwuj notkę 0

Nawet kilkanaście "tajemniczych zgonów wokół katastrofy smoleńskiej" wyliczają prawicowe i pisowskie media. Najświeższy to morderstwo "eksperta lotniczego". Nie ma dowodów, by te wszystkie tragedie wiązać z katastrofą lotniczą z 10 kwietnia 2010 r. ale to "tempych stżał"  z prawej strony guzik obchodzi, z klapami na oczętach idą za swoim "guru jak barany na rzeź".

Krzysztof Zalewski był "ekspertem lotniczym", dodam że z zawodu był cukiernikiem, który wielokrotnie wypowiadał się na temat katastrofy smoleńskiej. Krytykował raporty MAK i komisji Jerzego Millera. Jako jedyny dziennikarz z branży lotniczej był na tegorocznym zjeździe Klubów "Gazety Polskiej ”.

Zaraz po tragedii  na portalu Niezalezna.pl napisano, że jest to kolejna ofiara "seryjnego samobójcy".  Mniej jednoznacznie ze sprawą katastrofy śmierć Zalewskiego opisuje portal wPolityce.pl. Informuje, że Zalewski "nie bał się krytykować oficjalnych ustaleń i wystąpień części kolegów z branży lotniczej".

Zalewski  zginął od ciosów noża zadanych przez wspólnika Czesława S. Nieoficjalnie powodem był spór o podział zysków.  Do kłótni, a nawet do rękoczynów dochodziło tam już wcześniej, bo Cezary S. uważał, że jest oszukiwany - mówi osoba znająca dobrze wydawnictwo.

Zalewski rzeczywiście wielokrotnie wypowiadał się w sprawie katastrofy jako ekspert - na łamach "Naszego Dziennika" i "Gazety Polskiej", ale też w TVN, Polsacie i TVP. Z wykształcenia cukiernik, od lat pasjonował się lotnictwem. Podważał wersję oficjalną. W ostatnim czasie był zwolennikiem teorii zamachu. Tylko, czy pasjonat lotnictwa może byc wiarygodnym ekspertem lotniczym? Oczywiście, że może z jednym ale, nie można stawiać go na równi z innymi ekspertami ponieważ jego wiedza z zakresu lotnictwa w porównaniu z innymi np. pilotami jest znikoma.

" Krąży seryjny samobójca" . Podobnie jak śmierć Zalewskiego dyskutowane było samobójstwo chorążego Remigiusza Musia, który powiesił się w nocy z 28 na 29 października. Był członkiem załogi samolotu Jak 40, który 10 kwietnia 2010 r. lądował w Smoleńsku przed prezydenckim tupolewem. Odszedł ze służby, gdy rozwiązano 36. Pułk Lotnictwa, w którym latał. W sprawie jego śmierci PiS zorganizował specjalną konferencję. Antoni Macierewicz powiedział wówczas, że zgon może mieć związek z zeznaniami Musia. A Jarosław Kaczyński dodawał, że śmierć "nie jest przypadkowa". PiS domagał się też objęcia ochroną dowódcy jaka por. Artura Wosztyla. Posłowie Artur Górski i Marek Suski mówili, że "po Polsce krąży seryjny samobójca". Jak było naprawdę? Według kolegów Musia chorąży odszedł z pułku, bo nie chciał się przekwalifikować na latanie śmigłowcem. Wybrał emeryturę. Chciał otworzyć firmę komputerową. Interesy jednak nie szły, całą odprawę jaka otrzymał po odejściu z wojska zainwestował w swój projekt, pojawiły też się problemy osobiste, co potwierdza rodzina chor. Musia. Zeznania chorążego miały być koronnym dowodem na to, że na pokładzie Tu-154 doszło do zamachu oraz że Rosjanie mieli fałszować czarne skrzynki.

Muś stwierdził, że słyszał, jak kontrolerzy smoleńskiego lotniska wydali komendę zejścia na wysokość nie 100 metrów, ale 50 metrów. Czyli poniżej wszelkich granic bezpieczeństwa. Początkowo potwierdzało to trzech członków załogi jaka 40. Po tym gdy prokuratura przedstawiła nagrania rozmowy kontrolerów, dwóch wycofało się z zeznań. Stwierdzili, że dokładnie słów o 50 metrach nie słyszeli. Muś podtrzymał swoje słowa. Miał też słyszeć "dwa wybuchy", o których mówił Macierewicz, a do których miało dojść przed uderzeniem tupolewa w ziemię. Jednak problem w tym, że zgodnie z jego zeznaniami, najpierw słyszał dźwięk silników gwałtownie zwiększających ciąg, a następnie głuchy odgłos uderzenia o ziemię. Dopiero potem miały nastąpić wybuchy. Oznaczałoby to, że najpierw doszło do upadku samolotu, a potem do eksplozji, które zdaniem Macierewicza ten upadek spowodowały. Co media prawicowe albo skrzętnie ukrywaja albo tą częścią jego zeznań manipulują.

Inną " smoleńską śmiercią"jest śmierć Petelickiego, twórcy jednostki specjalnej GROM który się zastrzelił. Natychmiast pojawiły się głosy, że "człowiek jego pokroju nie był zdolny do samobójstwa". Tylko, że Petelicki zastrzelił sie po niefortunnie ulokowanych pieniądzach w przedsięwzięcia biznesowe, co również potwierdza rodzina. Prokuratura czeka na ekspertyzy śladów DNA, opinię balistyczną, a także prowadzi czynności sprawdzające czy nikt nie wpływał na Petelickiego.

W obu przypadkach, chor Musia i Petelickiego na dzień dzisiejszy, prokuratura nie znalazła dowodów na "udział osób trzecich".

"Od 10 kwietnia 2010 r. wciąż przybywa ofiar seryjnego samobójcy. Śmierć na nieludzkiej ziemi ponieśli nie tylko pasażerowie tupolewa, ale również ci, którzy w jakikolwiek sposób zagrażali zbrodniczej zmowie milczenia" alarmują prawicowi blogerzy ( nie będę robił darmowj reklamy i nie napiszę którzy to). Prawicowe portale i wspomniani blogerzy doliczyli się 13 takich zgonów.  Dla "teorii spisku"nie ma granic czasowych. Do "zgonów smoleńskich" zalicza się np. śmierć prof. Stefana Grocholewskiego, eksperta od odczytywania czarnych skrzynek który zmarł 10 dni przed katastrofą, czy samobójstwo Grzegorza Michniewicza, dyrektora w kancelarii premiera na pięć miesięcy przed Smoleńskiem. Inne "ofiary smoleńskie to: Eugeniusz Wróbel       b. wiceminister transportu, 15 października 2010 r. zamordowany przez niezrównoważonego psychicznie syna  a "Nasz Dziennik" ochoczo rozpisywał sie na temat związku tej tragedii rodzinnej ze smoleńskiem. Krzysztof Knyż, operator "Faktów" TVN, który był na miejscu katastrofy, zamordowany w mieszkaniu przez nieznanych sprawców, prof., Marek Dulinicz - archeolog, miał jechać do Smoleńska ginie w wypadku samochodowym, miał jechać na badania miejsca katastrofy; Dariusz Szpineta , ekspert lotnictwa powiesił się podczas wakacji w Indiach, wcześniej wypowiadał się krytycznie o rosyjskiej wersji przyczyn katastrofy. Adam Adamski  porucznik BOR, kilka tygodni temu zmarł w konsulacie w Tadżykistanie, po pobiciu. W BOR był pirotechnikiem, ale od wielu lat nie brał udziału w sprawdzaniu samolotów VIP.  

"Tempe stżały" nacierają dalej w mgielnych oparach helu....

 

tech
O mnie tech

Zdrowym, bez PiSowskich majaczeń.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka